poniedziałek, 29 maja 2017

Poranne przygotowania.

   Komunia jest to okres, w którym wszystko musi być dopięte na ostatni guzik. Zjeżdża się cała rodzinka, wszyscy wspominają, rozmawiają z uśmiechem na ustach (niekoniecznie szczerym), ale są też takie osoby (na przykład ja), które przekraczają tę granice traktowania jak dziecko i już ci dorośli, zaczynają brać Cię za swojego. Jest to dość krępujące, ale nawet sympatyczne uczucie. Po przekroczeniu osiemnastych urodzin, prawnie jesteś pełnoletni, no ale wiadomo, za specjalnie nic się nie zmienia, dalej chodzisz do szkoły, dalej mama cię całuje w czoło jak wychodzisz z domu i nadal nie potrafisz obsługiwać pralki (no ale kto w sumie potrafi). W głębi duszy jest to uczucie, że gdy wstajesz rano, żeby przystrzyc tego jednego włosa na brodzie, czujesz się męski niczym wiking, no ale do rzeczy. 
    Komunia, święto jakiegoś młodzieńca z rodziny, najczęściej w niedziele i trzeba rano wstać. Nikt nie lubi rano wstawać, a zwłaszcza kiedy się grało, bądź oglądało głupie filmiki na necie do 3 rano.

   PUNKT 1 - Wstawanie
 Przez sen słyszę... no właśnie nic nie słyszę. Kevin sam w domu? Nie mogłem zaspać, przecież by mnie obudzili. Otwieram oczy, pierwszy przedmiot pod ręką, telefon, chwytam w celu sprawdzenia godziny, ponieważ zegarek, który wisi na ścianie został pozbawiony wnętrzności w postaci baterii miesiąc temu, bo pilot ważniejszy. Godzina 8, szybka kalkulacja w głowie "do kościoła na 11:30, dam radę". Adrenalina przechodzi i człowiekowi przychodzi do głowy ta myśl, "a może jeszcze te 5 minut?", ale nie, mobilizacja, wstajemy, problem w tym, że łóżko trzyma mnie i nie chce puścić. Na to mam parę sposobów, zazwyczaj używam mocy moich kończyn dolnych, ponieważ górne są nie sprawne i "wykopuję" kołdrę z łóżka, chłód sprawi, że będę musiał po nią wstać, a jak wstanę to już się rozbudzę. Duży wpływ mają na wstawanie czynniki biologiczne, czyli oddanie płynów i pochłonięcie następnych, a reszta czynności przychodzi sama. Wstałem, bo musiałem. Schodząc na dół po moich stromych schodach, Wyczułem woń, którą po sobie zostawiam. Dla dobra środowiska, trzeba wziąć prysznic, bądź też kąpiel, zależy od gustu, ogólnie, poranna toaleta. 

  PUNKT 2 - Higiena
 Udało mi się natrafić na moment, w którym łazienka o dziwo jest pusta, więc szybki ruch i znalazłem się w środku. Czas na prysznic, zdania są podzielone, niektórzy lubią się delektować kąpielami, śpiewać pod prysznicem, ale nie ja. Ja zazwyczaj odpalam jakąś płytę muzyczną i umila mi czas. Jeżeli chodzi o prysznic, odkąd ojciec mi powiedział, że jak będę się tak babrał w wodzie to zacznę płacić sam za wodę, zacząłem robić to szybko. Po chwili byłem gotowy. Podchodzę do lustra, patrzę na swoją twarz i czas na pielęgnację. Kremy? Po co to komu, zimna woda i działa. Etapu golenia nie muszę chyba przedstawiać, zawsze znajdzie się włos, który ma odmienne poglądy i odmawia współpracy, co za tym idzie, zacinasz się. Mycie ząbków, płukanie ząbków i kiedy wychodzę, myśląc, że o czymś zapomniałem, słyszę ten głos "Kto nie posprzątał w łazience?!".
  PUNKT 3 - Ubiór
 Po zmaganiach w łazience, zajrzałem do mojej szafy, do miejsca w którym ciuchy galowe są tylko na dwie okazje, początek i zakończenie roku szkolnego. No ale dobra, mus to mus, najlepiej to bym założył glany, ale nie wypada. Koszula, jedna, druga, trzecia, biorę tę co zwykle, w sumie to nie wiem, dlaczego reszty się nie pozbędę, bo przecież i tak nie używam. Spodnie, czarne materiałowe, od garnituru nie używam, użyję chyba dopiero na swój pogrzeb, ktoś w ogóle w tym chodzi? Jestem człowiekiem co lubi czuć się dobrze w tym co chodzi, a zdecydowanie spodnie od garnituru nie należą do moich stylów. Po dobraniu garderoby pozostało mi już tylko to doprowadzić do porządku, a konkretnie chodzi tu o prasowanie. Matko bosko, spodnie to jeszcze luzik, ale koszula to jakaś maskara, doceniam ludzi, którzy robią to szybko i sprawnie, bo naprawdę, jest to zajęcie przyprawiające mi wiele kłopotów. 

  PUNKT 4 - Śniadanie 
 Wszystko elegancko uprasowałem. Poruszając się jeszcze w moim domowym dresiku i klasycznej żonobijce, przyszedł czas, na śniadanie. Wszyscy teraz pomyślicie "ooo, jest kucharzem to śniadanko perfekcyjne zrobi" otóż nie. Jak robię dla siebie, ograniczam się minimalnie, z tego względu, że mi się nie chce. Inna sprawa z obiadami, przy nich lubię się bawić, bo mam więcej chęci. Śniadania to zazwyczaj jakieś kanapeczki, do tego płatki. Dziwne połączenie, to fakt, ale przeciwności się przyciągają, zdecydowanie. 

  PUNKT 5 - Wykończenie
 Po zrealizowaniu wszystkich powyższych punktów, praktycznie niczym się nie różniących od zwykłego poranka, pozostał czas, na dopięcie wszystkiego na ostatni guzik. Ubranie się, ułożenie fryzury, uperfumowanie się, szybkie siusiu, mycie rąk i wyjście. Podczas opuszczenia domu każdy chyba ma zawsze te jakże piękne przemyślenia w głowie: "Zamknąłem? Nie no, chyba zamknąłem", "Ale czy gaz wyłączyłem, a jak nie wyłączyłem? Nie no mam elektryczną przecież", "Ale żelazko, dom się spali nie będę miał gdzie mieszkać", "Ciekawe czy zakręciłem wodę, chyba coś kręciłem, chociaż..." i co najmniej 2 razy jest "Nie no kuźwa wrócę się, sprawdzę teraz na pewno". 

Kończąc tym miłym akcentem, mam nadzieję, że wszystkim się miło czytało i życzę miłego wieczoru. :)

Zapraszam również na mojego instagrama i facebook'a, które znajdują się obok, bardzo mi to pomaga. :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz