wtorek, 20 czerwca 2017

O paradzie bajek.

  Jeżeli chodzi o różnego typu akcje, czy to charytatywne, czy po prostu sprawiające komuś radość, to chyba moja szkoła jest w tym mistrzem, bez kitu. Obok mojej szkoły jest przedszkole. Co roku jest tam organizowana parada bajek, czyli dzieciaczki z innych przedszkoli jednoczą się w wielką armię przebierańców i robią marsz określoną trasą, po czym wracają do placówki w której odbywa się przedstawienie. Można zobaczyć spidermana, batmana, a nawet mnie, dokładnie tak, z moją klasą zgłosiliśmy się do tego, także może być ciekawie. 


     Poniedziałek, miesiąc do zakończenia roku, ludzie panikują, no bo po co się uczyć cały rok, lepiej robić triatlon na koniec, a ja siedzę i myślę nad nowymi okularami. Zwyczajne, czy pół okrągłe. Nagle myślenie przerwały otwierające się drzwi od klasy. Do środka weszła Pani od religii.
- Słuchajcie, mam propozycje nie do odrzucenia. Potrzebuję osób na jutro na paradę bajek.
- A co mamy robić na tym czymś? - zapytałem.
- Przebieracie się za jakieś postacie, ja stroje mam i zajmujecie się dzieciakami podczas marszu.
   Werdykt był jednogłośny, zgłosiło się 19 osób z 23, także wynik godny podziwu. Pozostała kwestia strojów. Kolejnego dnia rano, musieliśmy się przebrać. Spojrzałem na stertę ubrań i rekwizytów i ogarnęła mnie pustka. Niby miałem być rybakiem, no ale bliżej mi było do pasterza. Ubrany byłem w taką szmacianą koszulę, słomiany kapelusz, zielone sztruksy i na patyku zwisała mi dmuchana rybka, która jak się okazało zrobiła później furorę wśród dzieci. Wycieczka ta była zorganizowana na takim spontanie, że podobno Pani od kuchni była trochę na nas wpieniona, już tłumaczę dlaczego.
    W moim planie lekcji, wtorek jest dniem w którym mamy tak zwane "warsztaty", czyli pięć godzin kuchni. Żeby zajęcia się odbyły, nasza nauczycielka wybiera przepisy pod temat jaki aktualnie przerabiamy i robi zamówienie na surowce znajdujące się w nim. Jeżeli dzieje się taka sytuacja, jak w przypadku tej parady, że przychodzą tylko 4 osoby na kuchnię, a surowców jest na 11 czy 12 osób, no to słabo, bo to szkoła te surowce kupuje, a później nie wiadomo co z nimi zrobić. W chłodni poleżą tyle ile mogą, ale wieczność tam leżeć nie będą, a nie każda klasa ma takie same ćwiczenia.
    Niestety takie zorganizowanie, nic nie poradzę. Po zabawie w szatni, wygłupach, w końcu staliśmy się postaciami z bajek, znaczy się hybrydami jakimiś. Na przykład :
Kolega 1 - był hybrydą księcia z pracownikiem pobliskiego kebaba
Kolega 2 - był hybrydą kucharza z członkiem ku klux klanu (można zobaczyć na zdjęciu)
Kolega 3 - był hybrydą Indianina z magiem ognia
Kolega 4 - był hybrydą Wiesia z robót drogowych i Mario z kultowej gry "Mario"
I wiele, wiele innych, także nieźle. Byliśmy podzieleni na grupy po dwie osoby i każda z grup dostała bukiet balonów, której później przekazywała dla wychowawcy grup z dzieciaczkami, które przychodziły. My przyszliśmy do grupy typowych zadymiarzy. Ziomeczki po 7 - 8 lat i już po pierwszych 10 minutach już chcieli smażyć moją złotą rybkę, a jak powiedziałem, że spełnia życzenia i można sobie coś zażyczyć, to zażyczyli sobie zjedzenie tej rybki, biedaczyna. Po chwili zostaliśmy oddelegowani do przodu, tak więc musieliśmy ich opuścić. Zrobiliśmy obchód przez cały marsz, odwiedzając to coraz różniejszych superbohaterów, ogólnie to z pięćset dzieci. Kiedy doszliśmy do punktu wyjścia, poznałem sympatycznego pana z wąsem, który przygotował przedstawienie z udziałem lalek. Jako że zawiewał od czasu do czasu wiatr, zostaliśmy z przyjacielem przez owego Pana poproszeni do asekurowania teatrzyku. Po teatrzyku, wykonaliśmy z dzieciaczkami ostatni taniec, trochę zabawy i sprzątanie. Mieliśmy ze sobą szkolne ławki, więc czym prędzej za nie chwyciliśmy, i do szkoły.
    Dzień przebiegł wyśmienicie. Żadna pochwała, ani ocena nie zastąpi radości i uśmiechu tych dzieciaczków. Szkoda tylko, że to była już ostatnia parada, bo naprawdę super inicjatywa, oby takich jak najwięcej!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz