piątek, 27 maja 2016

O nocnej przeprawie przez las.

     "Odsłonić trójkę czerwo, czy wino?" Takie dylematy dość często mnie spotykają, ponieważ pasjans nie jest grą łatwą i łatwiej już grać w totka, dla mnie w każdym razie.

    W pewnym momencie rozległ się dźwięk dzwonów. "Pogrzeb?" Pomyślałem, ale nie to mój telefon. Godzina dziesiąta wieczorem, to pomyślałem kto o takiej godzinie może dzwonić? Chyba tylko jakiś desperat z prośbą o ukrycie zwłok. To tylko kuzyn.
- Halo? - powiedziałem zdziwionym głosem.
- No siema, Ty słuchaj, Kuba znowu pracuje na ochronie na ośrodku i ma nockę, wpadamy z nim posiedzieć?
- Czemu nie, będę za dwadzieścia minut.
I w tym momencie, kuzyn powiadomił mnie o rzeczach, które mam wziąć ze sobą.
- No to będę za czterdzieści minut -  powiedziałem.
Spakowałem plecak podróżniczy, ważący dwa razy tyle co ja, ubrałem się i wyszedłem po drodze mijając śpiącego wujka na tarasie. Nie mam pojęcia co on tam robił.
Przede mną była droga przez las. Na szczęście w domu upewniłem się, że bateria w telefonie jest pełna, więc latarkę mogę włączyć bez problemu. Idąc tak, ciemności nie było końca, nie to żebym się bał, ale odgłosy dochodzące z lasu brzmiały jakby ktoś komuś coś robił i niekoniecznie to byłoby coś dobrego. Mając za sobą połowę drogi, wszedłem w magiczną ścieżkę, jak do Narni, co prawda w Narni była szafa. Z nudów zacząłem nucić pod nosem jakąś melodię, a razem ze mną jakiś mieszkaniec lasu. Chwila, kto?! "O ja pie#%ole, dzik". Nie no fajnie, zrobiło mi się gorąco, a serce podeszło mi do gardła. "Dobra, spierdzielam, ale do przodu, czy do tyłu? Ooo nie, za daleko jestem, nie będę się cofał" pomyślałem. Biegłem dość szybko, miałem wrażenie, że Usain Bolt zrezygnował na starcie. W między czasie potknąłem się i wypadł mi telefon z ręki, ale dzięki latarce szybko go znalazłem i podniosłem.
     Po półgodzinnym maratonie dobiegłem na asfalt, gdzie były już latarnie, a ślad po zwierzu zaginął. W sumie to chyba nawet mnie nie gonił, a przysłowie, które każdy zna : "kto zobaczy w lesie dzika..." niezbyt się przydało przy takim skoku adrenaliny. W każdym razie fajna przygoda, ale nie chciałbym jej powtarzać, chyba nigdy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz